Czas na moją relację z wyprawy do Norwegii.
Od powrotu minął już dobry tydzień, więc nabrałem dystansu, ochłonąłem i mogę coś sensownie napisać
Od razu zaznaczam, że jest to relacja żółtodzioba, więc Stare Wygi proszę o wyrozumiałość i umiarkowany hejt
Wyjechaliśmy z Kielc 7 września na noc, w domach z powrotem byliśmy 17 września przed północą.
Skład: 4 osoby, z czego 3 pierwszy raz w Norwegii.
Środek transportu: samochód osobowy z trumną Thule na dachu.
Trasa:
Kielce – Świnoujście
Świnoujście – Trelleborg: prom TT Line
Trelleborg (E6) – Helsingborg (E4) – Sztokholm – Skelleftea – Tore (E10) – Kiruna – Bjerkvik – Svolvaer
Svolvaer – Skrova: prom
Łącznie 5 dni „na wodzie”, a tylko jeden raz nie wypłynęliśmy z powodu wiatru (8-9 m/s).
Nasz „kapitan” szukał ryb głównie na głębokościach 30 – 50 m. Pływając sami, bazowaliśmy na jego śladach w nawigacji, ale lądowaliśmy nawet na 80 metrach (brak doświadczenia).
Jak na nasze umiejętności i możliwości sprzętowe wyjazd uważam za bardzo udany, bo ciągle ustanawialiśmy rekordy życiowe
Padło chyba 5 dorszy w okolicach 10-12 kg, ponad 10 mniejszych (5-8 kg); do tego kilkanaście brosm (największa ok. 9 kg) i molw, kilka plamiaków i rdzawców (ok. 3-4 kg); sporo radości było z czarniakami. Oczywiście (?) dopisywały też makrele.
Na halinę nie trafiliśmy, bo… nie polowaliśmy na nią, ale nie chwalił się też nią nikt z innych łódek.
Z atrakcji poza wędkarskich warto wspomnieć przygodę z delfinami i karmienie bielików.
Paweł (gospodarz) twierdzi, że ten rok w okolicach Skrovy był bardzo słaby. Dużych dorszy (ponad 15 kg) było dużo mniej niż w poprzednich latach, halibuty też trafiały się bardzo rzadko. Wg niego jest to efekt intensywnych odłowów.
Baza:
Mieszkaliśmy u Polaka pracującego w przetwórni ryb znajdującej się na wyspie. Do dyspozycji mieliśmy 4-osobowy pokój. Z rodziną gospodarza dzieliliśmy kuchnię i łazienkę. Pływaliśmy łodzią Viking 700, a ryby sprawialiśmy na kei.
Refleksje:
- lepiej mieć jeden mocny kołowrotek niż 3 „zwykłe”. Mój Jaxon i Traper nie wytrzymał do końca wyjazdu, więc ostatniego dnia musiałem nauczyć się łowienia multiplikatorem
- żywiec (czarniak) lub mięso makreli na kotwicy znacznie podnosi atrakcyjność pilkera (bardzo odkrywcze ),
- z uwagi na spory dryf, minimalny ciężar zestawu to 200 g, ale żeby dostać się do molw na 90 – 100 metrach, konieczne było uwieszenie 500 g ołowiu,
- powoli kompletuję sprzęt na kolejny wyjazd (wylot)
- piękne te Lofoty...
P.S.
Dziękuję za wskazówki kolegom zdrowaczekolada, Cpt. Lego i prezes.
- kaz, giaur27, Cpt. Lego i 19 innych osób lubią to