Na wstepie wyjasnienie - byl to krotki wyskok na rybki ze snieznego I chlodnego Massachusetts do cieplej Floridy. Odrazu musze tez powiedziec ze byl to dla mnie takze swoisty rodzaj przygody poznawczej I cos nowego poniewaz bylem tam po raz pierwszy takze. Nasza lodz jest w czasie zimy zacumowana tam takze(ciagle w pzrygotowaniu jest video z 5 dniowej podrozy na Floride), w zwiazku z tym wlasciciel lodzi postanowil polowic na cieplym oceanie. Zostalem zabrany (z zona) na ta przejazdzke. Z pobliskiego lotniska w Massechusetts wylecielismy w piatek o17.30 a na miejscu w Palm Beach bylismy o 20.35, Faceci - lowienie ryb, panie - opalanie sie I kapanie w oceanie. U nas w czasie wylotu bylo -7 Cels. a tam mielismy +26 Cels. plus pogoda jak na zamowienie. Lapalismy od 9.30 rano do 15.30 z przerwami na lunch, poplywanie na otwartym oceanie, naprawy urwanych lub ucietych przynet I przeponow. Samo lowienie to przyjemnosc poniewaz ciagle cos sie dzialo, W bliskiej odleglosci od brzegu - widoczne byly budynki I wiezowce - glebokosc dochodzila do 400 feet(120 m). Na zdjeciach nie widac w pelni tego kolorowego pokrycia ryb, paleta barw I gatunkow roznorodna. Dobrze ze mielismy "tubylca" z soba to chociaz wiedzielismy ktore ryby, jakie wymiary ochronne nadaja sie na przepuszczenie przez nasz uklad trawienny. Wiekszosci z tych ryb nawet nie wiem jak nazwac poniewaz jest to dla mnie - czlowieka z polocnego wschodu stanow - zupelna egzotyka. Na kilku zdjeciach widac tez widok z okna samolotu I wnetrze kabiny pilotow oraz wnetrze kabiny pasazerskiej.
Pozdrawiam.
Stefan S.