"Przerobiłem" kilka toreb. Kilka ze wszelkiego rodzaju "rurkami". Moim zdaniem jest to niepraktyczne (oczywiście dla mnie), głównie dlatego, że nie widać pilkerów, kolorów, kształtu, tylko kotwice ("od góry").Mam zatem duże plastikowe pudła z przegródkami, gdzie pilki wkładam "wagowo". Chowam to do zwykłej, ale dużej, budżetowej torby Sraxona. Ważne, że torba ta ma dno z kauczuku- więc nie przemaka. Oczywiście sporo kieszonek na inne graty.
Kupując kierowałem sie kształtem (wielkością) i ceną. Nie widzę sensu przepłacać. Jak się rozwali- za kilkadziesiąt zł. kupię nową. Jednak jak na razie przezyła wiele wypraw i poza zamkiem, który szewc wymienił za 10 zł. nic się nie stało. Torbę normalnie piorę.
A cha- normalnie pilkery trzymam w skrzyniach, i pakuje je w zależności od potrzeb, czyli gdzie jadę- lzejsze- Koło, średnie- Dar, cięższe- Wła oraz w zależności od prognoz- jak wiem, ze może bujnąc biore więcej cięższych itp. Pilkerów mam z pół tony , ale zabieram max kilkanaście.