Głównie chodziło mi o to, że nie wierzę w to, że kołowrotek mógłby tak ułatwiać dostęp wody do środka. Sprzęt wygląda tak jakby był zalewany regularnie wodą słoną. Jest całkowicie skorodowany w środku. Mój sprzęt też zawsze jest na relingu w rurze, pływał w różnych warunkach, także w ciężkich. Po wyprawie co najwyżej jest drobny nalot soli na śrubkach.
Czy wierzysz czy nie - Twoja sprawa, każdy ma prawo do swojej oceny - dlatego w tytule artykułu wstawiłem znak zapytania. Sam byłem zdziwiony tym co zastałem w środku (obudowa otwarta, "jajowate zębatki"). Nie wiem co projektant miał na myśli projektując obudowę typu otwartego - pierwszy raz widziałem takie rozwiązanie. Dziwię się że zaufał temu ozdobnikowi na jedną śrubkę - można było go chociaż złapać na 2 śrubki jak było w starych (szarych) Shimano Catanach. Moze wtedy woda nie dostałaby się pod ozdobnik i nie zalała wnętrza. Choć tak naprawdę przydałaby się tam jakaś uszczelka. Dla mnie projektowanie kołowrotka na morze z otwartą obudową jest wielkim nieporozumieniem. Ponadto nie zauważyłem w tym "morskim" kołowrotku żadnej uszczelki. A nawet matchowy Spro Passion takową posiada pod rotorem. Dlatego nie dziwię się że wielu wędkarzy kupuje na morze Passiona 755 choć w nazwie nie ma nic morskiego.
Sprzęt tak wygląda bo został zalany a właściciel nie wiedział że ma wodę w środku bo odstawił sprzęt po rejsie i sprzęt leżał czekajac na następny rejs. W tym czasie morska woda wewnątrz robiła swoje. Pewnie też właścieciel łowił jakiś czas tego dnia z wodą w środku i wymieszał smar z wodą ale tego nie wiem. Dostałem sprzęt żeby zajrzeć co mu dolega i "reanimować" i do tego nie przyniósł go właściciel tylko ktoś inny. Z resztą, na szczęście dało się go "zreanimować" i jakoś chodzi dalej.
Kiedyś chciałem go nawet kupić ale wybór padł na dużego Sargusa. Teraz chyba nawet znów promocja jakaś jest na Fishingmart - ktos pisał na forum.
Pozdrawiam.