W poniedziałek dzwoni do mnie Kaz i podejmujemy decyzję że w piątek lecimy na randkę z lampartami, to jedyne okienko wiatrowe. Do ostatniej chwili pogoda mieszała strasznie i rejs stał pod wielkim znakiem zapytania. Wieści z wody też nie napawały optymizmem, ryba daleko i w znikomej ilości.
Czwartek wieczorem potwierdzamy wypłynięcie, szybkie pakowanie klamotów dwie godzinki drzemki i o 2:30 melduję się na pokładzie. Jak rozkładałem kijka zauważyłem mały błysk na niebie, chwilka zastanowienia i eureka to przecież czas Perseidów!! rozłożyłem się wygodnie na ławeczce i z zestawem życzeń wpatrywałem się w niebo. Kilkanaście wejść zauważyłem może życzenia się spełnią
Niebawem melduje się kielecka brygada okupujemy cały dzióbek. Szybkie rozkładanie sprzętu małe piweczko i o 5-tej opuszczamy spokojne portowe wody. Po godzince przelotu pierwsze dryfy na 30-tu metrach, niestety nikt nic, dopadły nas czarne myśli. Szyper robi dłuższy przelocik i meldujemy się troszkę głębiej 35-38m.
Na początku rybki wieszają się sporadycznie ale kombinuję z zestawem co zaczyna przynosić efekty. Bardzo dobrze działał twisterek fluo-żółty z brązem (klasyka), sporo rybek polubiło różowe ośmiorniczki kolegi Waldka. Pilker był gryziony rzadziej ale też dawał połowić.
Przez cały rejs złowiłem około 10-ciu dubletów a wynik końcowy był z piątką z przodu. Rozmiarowo szału nie było ale Michał złowił trzy dorsze ponad 60 cm.
Generalnie cały rejs mocno na plus zwłaszcza że poprzednie wyniki nie napawały optymizmem.
Korzystając z okazji wielkie podziękowania dla Michała i ekipy za wspólne rybki i miło spędzony dzionek.
Pozdro
Tedi