Dorsze na lekko.
O tym jak sie łowi dorsze na pilkera, bez i z przywieszkami napisano wiele.
Ale dorsza mozna łowić również na lekko a wręcz na bardzo lekko.
Niestety gabaryty jakie osiągają dorsze w naszych wodach nie powalają . O czym wiedza wszyscy.
I zeby sobie uatrakcyjnić łowienie kilka lat temu zacząłemłowic dorsze na spining.
Ta metoda ma jedno a właściwie dwa ograniczenia.
Po pierwsze głębokość łowska. Głębiej jak 30 kilka metró w traci sens ze wzgledy na czas opadu i czas prezentacji przynęty
I podrugie. Nie połowimy tak z kutra gdzie rzucanie jest z wiadomych powodów niewskazane. No i faktu ze pozostali łowia metoda która korzysta z dryfu ( niezbyt przydatnego przy spiningowaniu.
Sprzęt.
Osobiście łowię na bardzo delikatny kijek. Oryginalnie miał ciężar wyrzutu 14 gram ale po przezbrojeniu i oskrobaniu lakieru znacznie podniósł swój górny ciężar wyrzutu.A jednocześnie zachował swoją bardzo szybka akcję. A po za tym lubię przeciążać spiningi. ( jeśli oczywiście jest ku temu możliwość)
Jest to kij zbudowany na blanku St-croix 5S66MHF-G-10 Do tego tytanowe przelotki.
Kołowrotek rozmiar 5000 shimano twinpower sw. Używam obecnie cienkiej plecionki Duel o wytrzymałości 10 lb.
Przynenty.
Tu jest cały ogrom możliwości.
Można łowić dorszyki na główkę jigową plus gumka. Główki do około 40 gram.Gumu jakie? Tu fantazja nie zna granic. Kolory, krztałty, zapachy. Ogrom tego.
Można na woblera.Cykady, wahadłówki, obrotówki, spoony itp.....
Ja stosuje przynęty typowo sandaczowe do łowienia z dna metodą podbicia. Guma,cykada.
Technika.
I znów co wędkarz to sposób. Generalnie łowię jak sandacza. Podbijam i jeden lub dwa obroty korbka. Potem opad i od nowa. Oczywiście zmienianie rytmu i sposobu prowadzenia jak najbardziej wskazane.
Trzeba się liczyć jednak z faktem ze nasze pudełka bedą dość systematycznie opróżniane gdyz dorsz bywa tam gdzie są jakieś atrakcje na dnie . I rwanie będzie prędzej czy później.
Łowienie moje polega na tym że mam jakieś miejscówki upatrzone i staram się je pływać według jakiegoś tam schematu z głowy. Mam w głowie zanotowane przybliżone godziny i miejscówki gdzie powinny być( przynajmniej wcześniej były) ryby. Oczywiście trzeba cały czas wyciągać wnioski z tego co się dziewje aktualnie na wodzie i nad wodą.
Przykładowo. Napływam na jakąś mejscówkę. Kotwiczę łódką ( dryf nie wskazany do tej metody) I obrzucam tą miejscówkę. Zwykle nie pływam sam a z kolegami i zaczyna być dośc szybko widać skąd idą dorzyki i na jaki kolor reagują. Oczywiście jeden drsz nie czyni regóły i nikt nie rzuca się na kolor na który jeden z nas wycholował rybę. Dopiero 2-3 kolejne daja ku temy powód
Wrócę jeszcze do głębokośći na jakiej łowię. 30 ilka metrów jako granica jest podyktowana faktem że główka 35gram jeszcvze na tyle szybko opada na taką głębokość że nie usypiamu . I tak trzeba po rzucie pozostawić otwarty kabłak kołowrotka bo gdybyśmy go zamkneli stojąć na 3 metrach to przynęta poryszająć sie do dna wykona róch wachadłowy i zatrzyma sie prawie pod nogami.
I zostaje nam dosłownie kilka metrów gdy wabik jest pezentowany przy dnie.
Dorsz obiawia swoją obecność na zestawie na kilka sposobów. Pierwszy w sumie naj mniej miły to poprostu jest. Żadnego puknięcia cz y cokolwiek a jedynie pulsujący ciężar na końcu zestawu. Kolejny to pstryknięcie jak u sandacza. Pstryk i albo zdążymy zaciąć albo nie.
Kolejny to dorsz płynie za przynęta i delikatnie podskubuje . I teraz nasz problem jak go skusić by zatakował. Są dni gdy dorsze nie żeruja ale nakrywają swioe ofiar ciałem. I wtedy mamy często podpięte ryby, zwykle w okolicach brody.
Trzeba pamiętać że dorsz jest bardzo drapieżną rybą i bardzo szybką podczas ataku. Wystarczy spojrzeć na czym dorsz zeruje w Norwegii (na lokalnej torpedzie czyli czarniaku). Niekiedy właśnie szybkie bardzo agresywne prowadzenie okazuje sie kluczem na ryby
I jeszcze jedna ciekawostka. Dorsz holowany z głębokośći 20-30 metrów jest słabym przeciwnikem. Ale zapnijmy go a 6-8 metrach. Calkowicie inna klasa przeciwnika. Walczy, odjeżdża, Szatan nie kogut
I jeśli mozna to wypuszczajcie czasami rybki, szczególnie te małe. Niech rosna bo potem mze sie uda ja ponownie skusić na sztuczna przynete jak juz bedzie większa, silniejsza a przez to da więcej radości z holu.
A w sobote może uda nam się pojechac na słona bo jak narazie prognozy pogodowe pozytywne
Pozdrawiam
Marek
Ps.
Powyższe [pisanie moje nie wyczerpuje tematu( wręcz przeciwnie, jest to dopiero leciutkie jego liźniecie).
Ps2.
Fotki po wekendzie
Ten post został wypromowany na artykuł