Witam.
Postanowiłem podzielić się wrażeniami z pobytu w tym urokliwym miejscu.
Nasza ekipa w składzie: Krzysiek, Henryk, Rysio i moja skromna osoba zagościliśmy w ośrodku w Steigen 24.06, po ciekawej ale meczącej podróży,której trasa przebiegła z Jeleniej Góry przez Zgorzelec, Sassnitz i Trelleborg - łącznie ok 2700km.
Przywitała nas prawie słoneczna pogoda i piękne krajobrazy.
Szybki rozpakunek, przejęcie łodzi z ostrzeżeniem - jak nie należy jej eksploatować,
IMG_20170701_072629.jpg 110,74 KB 7 Ilość pobrań
posiłek no i pierwszy wypływ, którego wynik pozwolił mieć nadzieję na dobre połowy:
P1030843.JPG 85,55 KB 5 Ilość pobrań.
Przez dwa dni, przy pochmurnej z lekką mżawką pogodzie kręcimy się w okolicy wyjścia na miejscówke o nazwie Bobakan, ze zmiennym szczęściem.
W międzyczasie pogoda zepsuła się na tyle, że postanowiliśmy popłynąć nieco na zachód, uciekając od "otwartej" wody.
W końcu zaczęło sie cos dziać.
Krzysztof zacina coś, co jak sam określa ma pracę charakterystyczną dla - .............. worka cementu .
Jak się okazało ten "worek" dryfował z nami przez 1,5 godziny i ok 1,5 km.
W końcu powód do radości w ekipie.
P1030894.JPG 166,52 KB 7 Ilość pobrań
P1030901.JPG 92,1 KB 6 Ilość pobrań
Waga pokazała liczbę 31,5 kg.
Kolejny dzień zaczął się od sporadycznie holowanych "patelniaków".
Tak było znów do wieczora, kiedy to napływamy na miejscówkę o nazwie "Eldorado" .
Przez 4 godziny łowimy rybki w przedziale 2-4 kg, co daje nam niesamowitą frajfdę , no i bolące ręce.
P1030911.JPG 186,3 KB 5 Ilość pobrań
W zasadzie, ten połów pozwolił nam już bawić się pływaniem do końca pobytu.
Pełni niesamowitych wrażeń, pakujemy walizki i po 7 dniach wyruszamy w drogę powrotną.
I w tym momencie chciałoby się powiedzieć - SUPER WYPRAWA, gdyby nie ogromny pech, jaki spotyka nas 20 km przed miejscowością Uppsala.
Pada nasz mercedes vito.
Jest niedziela rano, laweta wiezie nas na serwis (oczywiście nasz prom odpływa bez nas), czekamy (koczujemy ) pod serwisem do poniedziałku rana.
Rano dowiadujemy się, że auto ------------------nie nadaje się do naprawy - padł rozrząd .
Wóz zostaje pod płotem salonu, a nas z opresji ratuje kolega z Ukrainy, zabierając dużym busem nas i nasze bagaże i odwozi do Zgorzelca - z opóźnieniem tylko 1,5 doby (rybka uratowana - dojechała w dobrej kondycji)
Trudno tu ująć więcej szczegółów tej sytuacji, bo - skończyłby mi się tusz w klawiaturze , ale dodam, że transport auta z Uppsala do Zgorzelca to koszt - bardzo bolesny .
Najważniejsze, że plan kolejnego ataku na Engeloyę już już się finalizuje .
Pozdrawiam.
P.S.
Tak mi przyszło do głowy, żeby może stworzyć jakiś kącik z namiarami na polskojęzycznych mechaników na teranie Skandynawii.
My przeżyliśmy naprawdę ciężkie chwile.